Moje przemyślenia na temat starych samochodów jak również mojego niezadowolenia z paru istotnych faktów w branży motoryzacyjnej:
Większość z was miało na pewno do czynienia z taką stacją telewizyjna jak Tvn Turbo? Jest wiele takich programów w których to właśnie stare auta a nie nowe występują i to nie bez powodu. Dzisiaj opowiem wam o dowodach w telewizji jak również moich osobistych doświadczeń napotkanych u nie uczciwych polskich mechaników.
Weźmy dajmy na to "Ice Road Truckers". Jak myślicie dlaczego akurat stare potężne ciężarówki przemierzają tamtejsze śnieżne tereny? Moim zdaniem dlatego że nowe Tiry raczej by nie wytrzymały w takim mrozie. Poza tym ich konstrukcja jest zbyt słaba i lekka żeby poradzić sobie na lodowym szlaku. Starsze ciężarówki są o wiele wytrzymalsze i solidniejsze co widać gołym okiem. Nowe samochody nie tylko osobowe, ale też cięzarowe miały by problemy nie tylko na śnieżnych mroźnych terenach ale także w podróżach dookoła świata też przez pustynne tereny i towarzysząca dużą temperatura... Jeśli chodzi np. o rajdy Dakar to bez odpowiedniego tuningu i modyfikacji raczej nie wytrzymały by tamtejszych trudnych warunków. Pracują bez wytchnienia w dzień i noc w zamiecie śnieżyce, ciągną potężne cięzkie ładunki i nie odmawiają posłuszeństwa.. Do tego mają dużo miejsca do spania w środku kabiny a te europejskie nie. Wyobraźcie sobie płaskie europejskie Tiry zamiast tych amerykańskich. Chyba potraficie odpowiedzieć sobie na pytanie co tam by się działo i ile kierowców by zginęło gdzieś odciętych od świata. Zamarzli by na poboczu bo nie potrafili by sobie sami naprawić ciężarówki, tylko potrzebny był by autoryzowany serwis. Można sobie też wyobrazić co by się tam działo w przypadku wypadku, Wypadnięcia do rowu na przykład. Z pewnością by się tak pogieły że raczej trudno było by je przywrócić do pierwotnego stanu. A ile razy widziałem w tym serialu stare ciężarówki z przyczepą w rowie i nic im się nie stało.
W innych krajach ludzie jeszcze umieją szanować swoją i cudzą własność. Możecie sobie pojechać np za granice, dajmy na to do Francji, można tam spotkać wiele zadbanych: renault 5, peugeot 205 i wiele wiele innych.
Udajmy się na polskie ulice i osiedla.
Co 5 samochód: zardzewiały, poobijany, porysowany, powgniatany,
wyblakły lakier na karoserii.
Nie wypolerowane auta, plastikowe elementy nie są już czarne lecz szare.
Czy my w ogóle wiemy co to jest kosmetyka samochodowa?
Naprawdę nie wstydzimy się jeździć brudnymi samochodami?
Pracowałem kiedyś w lakierni i warsztacie mechanicznym. Była tam taka zasada: "Czego klient nie zobaczy tego nie robimy". Auto przygotowane do malowania w Polsce wyglądało to w ten sposób:
Demontaż lamp, zderzaków i atrapy chłodnicy z przodu, klamek, wyjęcie drzwi. Zalepienie gazetami miejsca po drzwiach. Środek zostawiamy silnik zostawiamy. Wnętrze brudzimy i kurzymy, klientowi oddajemy brudne i zakurzone (może dokładnie wytrzepane ręką po malowaniu) Z silnikiem to samo cały zabrudzony kurzem (wszystkie filtry powietrza w silniku itp). Malujemy tylko na zewnątrz (maksa drzwi nadkola dach klapy bagażnika i zderzaki) Tylko 1 WARSTWA!! nie 3-5 tak jak za granicą.... Pod listwami i zderzakami nie bd malować bo przecież tego nie będzie widać, zderzak pójdzie na to i zasłoni. A przecież warunki pogodowe (tlen, woda) docierają pod zderzak i listwy i rdza się pojawi szybko.
Widzieliście kiedyś jak w Ameryce malują samochody? Np w programie "poturbowani" na tvn turbo? Duża różnica prawda?
Na dziale mechanicznym wyglądało to w ten sposób
że nie usuwało się przyczyny lecz efekt.
Żeby nie było widać przez miesiąc lub 2
a potem to już ich nic nie obchodzi.
Wiele klientów przyjeżdżało tam na reklamacje
nie tylko odnośnie mechaniki ale także lakierni.
O dziwo warsztat klientów nadal ma dużo nie wiem jakim cudem.
Poza tym nie rozumiem takiej rzeczy jak można nową Honda Civic 8 z 2010r przyjechać do takiego brudnego warsztatu pełnego smaru zamiast do autoryzowanego serwisu. Wiadomo że wtedy 3 razy drożej zapłacimy no ale kosztem czego? Naprawy na odpieprz sie? Honda była po stłuczce miała mieć na nowo spasowane elementy zderzaka z nadkolem itp. Nie udało im się tego dobrze zrobić bo plastikowe kołki były połamane to nie zamówili nowych tylko zrobili na klej. Po prostu to wszystko woła o pomstę do nieba.
Znam kogoś kto pracował w fabryce części do samochodów na taśmie. Wiecie jakie historie nam opowiadała co się tam dzieje?
Jak np. pracownik czy robot popełnił jakiś błąd i element był w słabym stanie jakościowym to nie można było go już tego wysłać za granice, bo by go odesłali. Ale na rynek Polski częsci jak najbardziej sie nadawały. Jak gdzieś był jakiś ubytek to pakowali to i wysyłali do sklepu. Za granicą to już by dawno znalazło się w śmieciach bo przecież taki element ma słabszą wydajność i szybciej odmówi posłuszeństwa.
* Następna sprawa. Cofnijmy się do lat PRL-U. Do czasów w których był produkowany poczciwy polski fiat 126p. i Włoski fiat 126. Było o tym nawet na tvn turbo w legendach PRL-U. Przeczytajcie sobie nawet historie tego pojazdu która dowodzi że wszystko co wypuszczane na Polski rynek było w zdecydowanie gorszym stanie. Polski fiat, to hałaśliwy wolny i brzydko pomalowany polski odpowiednik włoskiego fiata 126. Cichego, szybszego do tego ładniejszy lakier, czasami nawet metaliczny do tg sportowe pasy. w limitowanych seriach takich jak Black, silver, bosmal, bambino, Itp.. W jeździe różnią się diametralnie, lepiej jeżdżą przyspieszają hamują, mają trwalsze silniki, lepsza blache. Więc dla mnie to tak naprawdę nie jest Polski 100% samochód. Włosi go wymyślili i pierwsi produkowali w lepszej jakości (lepsze wyposażenie, pasy bezwładnościowe, przyciemniane szyby na zielono co pomagało w upalne dni, tempomat, zagłówki z regulowana wysokością ) a dopiero potem Polska odkupiła od nich licencje i dopiero potem ten fiat był nazwany polskim. Dla mnie to jest wstyd. To się nazywa pozerstwo i kradzież.
WŁOSKI FIAT 126 :
POLSKI FIAT 126p:
Następnym programem który warto przeanalizować jest jazda Polska i testy na poligonie. Pamietacie przeciętego forda escorta a potem honde prelude 3 generacji. W jednym z odcinków był test jak Kuba Bielak na siłe próbował zatrzeć skrzynie biegów i silnik w niezniszczalnej hondzie. Wrzucając na przykład bieg wsteczny podczas szybkiej jazdy do przodu. Już z góry było wiadomo że test się nie powiedzie i skrzyni biegów ani silnika nie zniszczy nie tylko dla tego że to stary samochód ale też dlatego że to japoński. W nowych współczesnych samochodach auto nie wytrzymało by takich testów.
Interesujący jest też odcinek dwunasty sezonu czwartego w którym przecinają forda escorta na pół. Jak to powiedział Kuba cytuje "czuje się upokorzony że z nim przegrałem bo to kawał mocnego auta, żelaza. Ciekaw jestem jak wytrzymały by takie katusze współcześnie produkowane samochody? Dobry stary kawał mocnego żelaza."
Sami więc widzicie że nowsze nie znaczy lepsze.
A wy jak myślicie współczesne auto by takie testy wytrzymało?
Niestety, ale artykuł słaby merytorycznie (włoski fiat w wersji bosmal?) itd. i bardzo subiektywny. Wiele warsztatów wcale tak nie pracuje, a te które tak robią muszą mieć przychylność klienta do takich poczynań. Kiepsko niestety.
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od testującego :)
OdpowiedzUsuńNajpierw mieliśmy malucha, potem był i polonez. Takimi samochodami się jeździło i ja osobiście miło wspominam. Ale trzeba przyznać, że już ostatnie lata się ich na drogach w ogóle nie widzi, maluszki to zabytki. A wypożyczacie czasami samochody? Jeśli tak to korzystałem ostatnio z oferty https://flexrent.pl/wypozyczalnia-samochodow-lotnisko-wroclaw-starachowice/ i mogę ich polecić z czystym sumieniem. Mają jasne warunki najmu i dobre ceny.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł z przemyśleniami na temat starej motoryzacji :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis. Warto było tutaj zajrzeć
OdpowiedzUsuńWpis zawiera bardzo ciekawe informacje
OdpowiedzUsuńBardzo fajny tekst
OdpowiedzUsuń